Jak wydłubać dobrą spółdzielnię socjalną? [Wywiad cz. 1]

Dzisiaj zapraszam na wywiad z p. Wojciechem Decem, prezesem Spółdzielni Socjalnej Siedlisko z Sokołowa Małopolskiego. Poznaliśmy się niecałe dwa lata temu na szkoleniu dot. funkcjonowania spółdzielni socjalnych. Pamiętam, że byłem spokojny o sukces rynkowy tej spółdzielni. Ciekawy pomysł z jasno określonym rynkiem + doświadczony zespół, który częściowo ze sobą pracował – na początek to dużo. Dzisiaj sprawdzimy jak się wiedzie tej spółdzielni i co wynika z kilkunastu miesięcy prowadzenia działalności.

WZ: Przedstaw na początek, czym zajmuje się Wasza spółdzielnia?

WD: Jakoś nigdy nie lubię odpowiadać na to pytanie, nie wiem dlaczego? Może po prostu za dużo razy je słyszałem. Nasza Spółdzielnia ratuje stare domy drewniane. Ratując je od zapomnienia i zniszczenia ratujemy jednocześnie wspomnienia, które w nich drzemią, często wyjątkowe związane z dzieciństwem i młodością osób, które kiedyś tam mieszkały. Poza remontami starych domów drewnianych budujemy garaże drewniane, różnego rodzaju architekturę drewnianą, wykonujemy również elewacje drewniane, a już niedługo wybudujemy pierwszy nowy dom z drewna. Wiążę z tym duże nadzieje na rozwój naszej działalności na rynku nowych domów z drewna. To właśnie robi Spółdzielnia Socjalna Siedlisko – dłubie w drewnie.

WZ: Jak wygląda Wasza aktualna sytuacja rynkowa?

WD: Nigdy profesjonalnie nie sprawdzałem naszej sytuacji rynkowej. Jedynie co, to od czasu do czasu sprawdzam na Gogolach, czy jakieś inne firmy próbują zajmować się tym, co my. Ostatnio zauważyłem pewny, choć niewielki wzrost konkurencji w naszej branży. Dla mnie sytuacja rynkowa to to, czy potencjalni klienci dzwonią i czy później choć część z nich staje się prawdziwym klientem. Do nas dzwonią i mamy dużo pracy – także uważam, że sytuacja rynkowa jest dobra.

WZ: Pewnie niektóre spółdzielnie socjalne mogą Wam pozazdrościć takiej sytuacji. Pytanie więc w jaki sposób pozyskujecie klientów? Co się u Was sprawdza?

WD: Wszechobecny Internet – to się u nas bardzo dobrze sprawdza. I nie chodzi tutaj o wykupywanie jakiś mega reklam za niewyobrażalnie duże pieniądze, bo to nie działa. Ostatnio zrobiłem prosty filmik na you tube, wykorzystując zdjęcia z naszych realizacji. Filmik robi furorę i klienci dzwonią powołując się na ten filmik. Za zrobienie i umieszczenie filmiku nie zapłaciłem ani grosza – proste, a skuteczne. Poza tym prowadzimy stronę internetową, choć w sezonie zaniedbywana, staramy się aby była aktualizowana i dbamy o drobne szczegóły takie jak: odpowiedni tytuł artykułu, zatytułowanie każdego zdjęcia, tagi itp. Ponieważ dzięki temu nasza strona sama się pozycjonuje.

Druga opcja to polecenia, które warto monitorować. Bardzo fajnie jest otrzymać telefon od potencjalnego klienta, który dostał do nas kontakt od starego klienta. Fajnie jest również dostać telefon od starego klienta, który zaprasza do nowej pracy. To jest bardzo budujące i bardzo ważne.

WZ: Pytanie więc, co robicie, by klienci do Was wracali? Czym cechuje się Wasze podejście do klienta?

WD: Trudno mówić o podejściu do klienta jako pojęciu zdefiniowanym. Nie ma definicji podejścia do klienta. Każdy klient jest w pewnym sensie indywidualnością. Oczywiście mamy standardowe działania, którymi kierujemy się na samym początku w relacji z klientem. Przede wszystkim staramy się być szczerzy, pamiętając że nasz klient to przyjaciel, dzięki któremu nasza spółdzielnia może funkcjonować. Będąc na oględzinach domów drewnianych zawsze pytamy o potrzeby i oczekiwania. Po prostu dbamy o dobre relacje z klientami – to wszystko. Proste. Spędzając na budowie czas z klientem rozmawiamy z nim nie tylko o sprawach związanych z budową. Często też rozmawiamy o problemach życiowych, zainteresowaniach, polityce (choć to ciężki temat), czy po porostu o życiu, opowiadamy różne anegdoty, czy sytuacje, wymieniamy się doświadczeniami lub częstujemy kiełbasą wiejską, nawzajem – bo też takie przypadki były. Prowadzimy rozmowy czysto przyjacielskie. Budując przez to pewne więzi z klientem – oczywiście to nie działa w każdym przypadku. Ale warto próbować. Nie zapominamy jednak o jakości wykonania usług, ponieważ to jest najważniejsze.

WZ: Co robicie, by ta jakość była zawsze na odpowiednim poziomie?

WD: Oczywiste jest to, że mówiąc o odpowiednim poziomie jakości wykonywania usług, mówi się o solidności, dbałości o szczegóły i estetyce. Mierząc się ze starym budownictwem drewnianym często mierzymy się z krzywiznami ścian, dachów i innych elementów. Poznajemy stare technologie w budownictwie – o tym można by było napisać całą książkę – trudno wtedy o zachowanie odpowiedniej estetyki itp. Myślę, że odpowiedni poziom jakości to również umiejętność przyznania się do błędu, umiejętność rozmowy z klientem, doradztwo i wiele innych indywidualnych czynników.

Jeden z naszych klientów napisał o nas tak:

„Jeśli ktoś twierdzi, że tzw. Dobrzy Fachowcy to gatunek wymarły to pewnie nie dane mu było zetknąć się z ekipa z Siedliska. Kompetentni, kreatywni, dokładni, rzetelni, solidni, staranni, precyzyjni, przyjaźnie usposobieni wobec najbardziej grymaśnych klientów, komunikatywni i sympatyczni – to cechy, które bez wahania mogę przypisać familijnej brygadzie, której towarzyszyłem przez trzy miesiące niełatwego remontu mojego prawie stuletniego domu w Starachowicach. Efekt pracy na miarę moich oczekiwań! Wielkie dzięki dla Panów Wojtka, Józefa, Adama i Krzyśka. Jeśli remont czegokolwiek to tylko z wami!”

I to jest cała kwintesencja naszego odpowiedniego poziomu……

WZ: Co jeszcze jest mocną stroną Waszej spółdzielni?

WD: Chyba to, że trzymamy się razem. Wiadomo w spółdzielni jest zarząd, który odpowiedzialny jest za podejmowanie decyzji. U nas też takowy jest, a ja jestem prezesem, ale zawsze przed podjęciem ważnej decyzji pytam współzałożycieli o zdanie. Zawsze wtedy jest dyskusja czasem bardzo burzliwa, która kończy się podjęciem wspólnej decyzji. Dzięki temu budujemy w spółdzielni poczucie współodpowiedzialności – i to nie jest tak, że ja jako prezes jestem panem a reszta to poddani. Wiecie kiedy to jest odczuwalne? Wtedy gdy wspólnie podjęta decyzja okazała się błędną i trzeba ponieść za nią konsekwencje. Teraz właśnie taki okres przeżywamy – ponosimy konsekwencję błędnej decyzji, którą wspólnie podleliśmy – pamiętam po burzliwej dyskusji. Wyobraźcie sobie, że nie ma wzajemnych pretensji i wzajemnego obrzucania się przysłowiowym błotem. Nie ma rozłamu.

CDN.

Tyle na dzisiaj. W następnej części Wojciech Dec opowie czy są jakieś warunki, które sprawiają, że wspólne podejmowanie decyzji w spółdzielni socjalnej może się udać. Zwróci też uwagę na cztery aspekty, ważne dla osób zastanawiających się nad założeniem spółdzielni.

Rate this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *