Wzajemne zaufanie to podstawa, czyli historia Inowrocławskiej Spółdzielni Socjalnej. Wywiad cz. 1

Dzisiaj zapraszam Cię na wywiad z p. Martą Majer, prezesem Inowrocławskiej Spółdzielni Socjalnej. Przykład tej spółdzielni pokazuje, że spółdzielczość socjalna potrafi zmieniać ludzi i wydobywać te najbardziej pożądane i wartościowe cechy. Z drugiej strony wyraźnie widać, że wzajemne zaufanie to podstawa i – co najważniejsze – można je zbudować, nawet jeśli członkowie spółdzielni wcześniej się nie znali. Zapraszam do lektury.

Waldek Żbik (WŻ): Zacznijmy od początku. Jak powstała Wasza spółdzielnia?

Marta Majer (MM): Inowrocławska Spółdzielnia Socjalna powstała w lutym 2013 roku. Założona została przez 6 kobiet, wcześniej długotrwale bezrobotnych. Ja byłam po studiach i akurat odbywałam staż, gdy trafiłam w Internecie na informację o projekcie umożliwiającym założenie spółdzielni socjalnej. Pomyślałam, że wezmę w nim udział – dowiem się, jakie są zasady i wtedy zdecyduję, czy chcę spróbować. Na szkoleniach poznałam 51 osób – 3 osoby spośród nich stały się członkami naszej spółdzielni. Do projektu zostały skierowane przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, z którego korzystały. Dwie pozostałe osoby poznałyśmy krótko przez założeniem – na założenie spółdzielni otrzymały środki z PUP.

WŻ: Rozumiem więc, że założycielki wcześniej się nie znały….

MM: Tak. Te podziały było nam bardzo trudno później pokonać, ale udało się. Świadczymy usługi sprzątające, opieki nad grobami, opieki nad osobami starszymi.

WŻ: Co konkretnie zrobiliście, by sprawnie funkcjonować jako zespół spółdzielców?

MM: Przede wszystkim zaczęliśmy angażować w działania całą grupę. Wspólne wykonywanie zadań łączy. Starałam się też, by osoby przypisane do konkretnych obiektów miały kontakt z pozostałymi osobami pracującymi razem i czuły się równie ważne. Często powtarzałam, że spółdzielnia to nasza wspólna sprawa. Starałam się w przystępny sposób przekazywać informacje na temat jej działania tym osobom, którym takiej wiedzy brakowało. Chciałam, by wszyscy wypowiadali swoje zdanie w danej kwestii, o ile nie przynależało to do kompetencji zarządu, by czuły się współodpowiedzialne, by miały świadomość, że ich opinia ma znaczenie.

W spółdzielni mamy na przykład osobę, która miała problem z wywiązywaniem się z obowiązków – tutaj skuteczne było chwalenie tej osoby, gdy dobrze wykonała swoją pracę. To była wcześniej osoba długotrwale bezrobotna, o niskim poczuciu własnej wartości, dlatego zwracanie uwagi nie przynosiło skutku – słowa uznania dały lepszy rezultat. Czasami zdarzało się tak, że zadaniu pozornie błahemu przypisywałam dużą wagę i delegowałam do tego zadania właśnie tę osobę, by czuła, że faktycznie potrafi je wykonać i jest ważnym ogniwem spółdzielni. W momencie, kiedy odpowiedzialnie zaczęła traktować swoją pracę, reszta członków również zmieniła do niej podejście.
Zaufanie w spółdzielni to podstawa, ale ono nie bierze się znikąd – trzeba je wypracować, zasłużyć na nie. Dobry zespół to taki, który wie, że może na sobie nawzajem polegać – my już wiemy.

WŻ: A jaka była w tym wszystkim rola lidera?

MM: Myślę, że nie ma dobrego zespołu bez odpowiedniego lidera – to od niego dużo zależy. Zawsze zdarzają się zgrzyty, w przypływie negatywnych emocji ktoś może niepochlebnie wypowiedzieć się o współpracowniku – to od nas zależy, co zrobimy z tą opinią: czy zaognimy sytuację budując mur wzajemnej niechęci i powtórzymy tę informację dalej, czy porozmawiamy z osobą, która sąd wypowiada i działa pod wpływem emocji, ukazując jej złożoność sytuacji.

Dobry lider powinien mieć coś z psychologa – czasami problemy w pracy wynikają z kłopotów przyniesionych z domu: to również trzeba wziąć pod uwagę, ostra krytyka kogoś, kto już ugina się pod ciężarem problemów raczej nie będzie trafionym sposobem na rozwiązanie sytuacji. Musimy umieć słuchać siebie wzajemnie – można przegadać godziny, będąc obok tematu i tym samym nie posuwając się naprzód nawet o krok. Umiejętność mediacji i rozwiązywania problemów w grupie również się przydają.

WŻ: Faktycznie wiele spółdzielni doświadcza tych problemów i z ich rozwiązaniem bywa różnie. A Ty, jak odnalazłaś się w tej odpowiedzialnej roli lidera?

MM: Ja jako lider otrzymałam ogromny kredyt zaufania – zawierzyły mi osoby, dla których byłam całkiem obca, byłam najmłodszą osobą w zespole, brakowało mi doświadczenia. To duże wyróżnienie, ale i wyzwanie. Ta wiara we mnie i moje umiejętności obliguje, dlatego staram się dawać z siebie więcej niż pozostali – w końcu mam dług do spłacenia. To tak, jakbym starała się o pracę niższego szczebla w jakiejś firmie i od razu posadziliby mnie na fotel dyrektora, dając mi zielone światło dla podejmowania kluczowych decyzji dla jej rozwoju. Odważne posuniecie, prawda? W spółdzielni pozostałe osoby zrobiły właśnie coś takiego.

Podołałam tylko dlatego, że to zaufanie było prawdziwe – gdybym czuła, że pozostałe osoby mi nie ufają, trudno byłoby mi udźwignąć tę odpowiedzialność. Tylko dla mojego zespołu jestem osobą, która wchodzi oknem, jak nie może drzwiami – normalnie nie wykazuję takich cech – ale to dowód również na to, jak ważni i bliscy stają się dla nas pozostali członkowie. To nie są osoby anonimowe, jak w niektórych firmach, znamy nawzajem swoje historie, spotykamy się poza pracą, czasami spontanicznie wyjedziemy nad jezioro lub skoczymy na lody, jeśli czas nam na to pozwala – to z pozoru nieznaczące działania, jednak tworzą pozytywną atmosferę w pracy i przyczyniają się do naszej integracji.

WŻ: A jak wygląda Wasza sytuacja w chwili obecnej?

MM: Wiele się nauczyliśmy. Ja na przykład tego, że nie muszę robić wszystkiego sama – że ktoś inny może to zrobić równie dobrze i nie jestem zdana tylko na własne siły. Zawsze wolałam zrobić co trzeba było, niż prosić, by ktoś to wykonał. Teraz wiem, że delegowanie zadań jest cenną umiejętnością. Nadal są takie zadania, które w spółdzielni wykonuję tylko ja, ale są też takie, które moi współpracownicy wykonają równie dobrze, a czasem nawet lepiej.

WŻ: A jakie zmiany zaszły u pozostałych osób?

MM: Na pewno u niektórych osób zwiększyło się poczucie współodpowiedzialności – na początku bywało z tym różnie. Mamy w swoim zespole osobę, która nie była przyzwyczajona do pracy – trudno było jej ufać, bo nie miałam pewności, czy jeśli dałabym jej samodzielne zlecenie, to by je wykonała jak należy. Potrzebowała czasu, by zrozumieć, że od ilości zleceń zależy jej wynagrodzenie oraz to, czy spółdzielnia się utrzyma, a jakość jest tym, co pozwala nam zatrzymać klientów przy sobie, więc musi wykonywać pracę z należytą starannością. Poprzez wzmacnianie jej statusu jako członka, który ma realny wpływ na nasze wspólne przedsiębiorstwo, jej podejście się zmieniło – obecnie można w pełni na niej polegać.

Praca w spółdzielni zmienia członków jako ludzi – mnie nauczyła, że inni też świetnie wywiązują się z zadań, którymi wcześniej obarczałam siebie, ktoś inny stał się odważniejszy, nauczył się podejmować decyzje, a jeszcze inna osoba stała się bardziej odpowiedzialna.

WŻ: Widzę, że Wasze działania to przykład skutecznej reintegracji w spółdzielni socjalnej. A jak zmieniło się Wasze postrzeganie spółdzielczości?

MM: Jeśli chodzi o spółdzielnię, to przestałyśmy się jej wstydzić, a zaczęłyśmy być dumne, że w niej pracujemy – spółdzielnie socjalne nie muszą być gorsze, staramy się to udowadniać. Nie chcemy pozostawać w tyle, staramy się być przedsiębiorstwem nowoczesnym, więc ciągle pogłębiamy naszą wiedzę, sięgamy po nowoczesne rozwiązania w zakresie prowadzenia firmy. Zainteresowaliśmy się też finansowaniem społecznościowym – stąd nasz projekt na portalu polakpotrafi.pl

Obecnie znamy swoją wartość – wiemy, że nasze usługi są naprawdę dobre, a ich jakość wysoka. Znamy się na tym, co robimy. Mamy doświadczenie. Czasami zdarza się tak, że przechodzą do nas klienci, którzy są niezadowoleni z usług konkurencji – cieszymy się dobrą opinią.

Koniec części 1. Druga część wywiadu już za tydzień.

Tymczasem zachęcam Cię do wsparcia projektu Inowrocławskiej Spółdzielnia Socjalnej na polakpotrafi.pl.

Rate this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *