Dlaczego nie powinieneś wyrzucać umów śmieciowych do kosza? Opowieść.

Był poniedziałkowy poranek. Odbywało się spotkanie zarządu.

– Nie chcę tego robić w ten sposób – Jakub denerwował się coraz bardziej – Wszystkim zależy na zatrudnieniu w spółdzielni, na prawdziwej umowie i stabilnej pracy.

– Wiem – odpowiedziała Ewa – dla mnie to też jest bardzo ważne. Ale pamiętaj jednak, że dopóki nie podpiszemy jednej z dużych umów, które negocjujemy musimy bazować na klientach indywidualnych. Oznacza to, że musimy mieć kilkudziesięciu klientów tygodniowo by się utrzymać. W takiej sytuacji umowy o pracę mogą być zbyt ryzykowne

– Jak to ryzykowne? Przecież po to zakładaliśmy spółdzielnię… nasi ludzie i my również, czekamy na zatrudnienie od prawie roku… zatrudnienie prawdziwe, a nie jakieś umowy śmieciowe…

Chodzi mi tylko o pierwsze kilka miesięcy – Ewa nie dawała za wygraną – jeśli zawrzemy umowy o pracę musimy mieć zabezpieczone środki na wypłaty. W tej chwili nie wiemy jak będzie wyglądała nasza sytuacja za miesiąc. Nie wiemy ilu klientów pozyskamy. Nie mamy jeszcze pewności przychodów w pierwszych miesiącach i …

– No dobra – wtrącił się Jan – w takim razie co proponujesz?

– Powinniśmy podejść do tego elastycznie. Sprawdzić w pierwszych miesiącach jakie będziemy mieli przychody i dopiero wtedy zdecydować w jakim wymiarze i kogo możemy zatrudnić na umowę o pracę. W tych pierwszych miesiącach dobrym rozwiązaniem są umowy cywilnoprawne. Są bardziej elastyczne pod kątem np. terminu wypłaty wynagrodzenia.

– A czy to jest zgodne z prawem? – Tym razem Jakub wydawał się być mniej zdenerwowany.

Ewa uspokoiła się. Wiedziała już, że jest szansa na przekonanie go.

– Tak! – Ewa o tym wiedziała, sprawdziła to – Mamy taką możliwość przewidzianą w naszym statucie. Jest to również uzasadnione rodzajem działalności spółdzielni. Musimy tylko zwrócić uwagę na odpowiednie zapisy w umowach by odpowiadały specyfice umowy zlecenia czy o dzieło.

– To co o tym myślisz? – Teraz Jan zwrócił się do Jakuba.

– Nadal nie podoba mi się ten pomysł. Nie wiem jak zareagują ludzie.

– Wszyscy wiedzą, że najpierw musimy zarobić na swoje wynagrodzenie. Wydaje mi się, że lepiej najpierw podpisać umowę zlecenia niż potem z konieczności musieć wypisywać urlopy bezpłatne… – o tym Ewa była przekonana.

– Dobra, daj już spokój. W takim razie głosujmy – Jan stweirdził, że już wystarczy tej dyskusji. Czy decydujemy się na umowy zlecenia w pierwszym okresie?

– Jestem za – szybko odpowiedziała Ewa.

– Jestem przeciw – dorzucił Jakub.

Jan uśmiechnął się. No tak, jak zwykle. Decydujący głos należał do niego. Po chwili przerwy Jan powiedział:

– Uważam, że na początku musimy minimalizować nasze koszty i nie wiązać sobie rąk, czyli jestem za. Kiedy możemy przekazać tą informacje zespołowi?

– Pojutrze. Mamy cotygodniowe spotkanie – odparł Jakub.

– Świetnie. Chciałbym byśmy byli przy tym w trójkę i …. – powiedział Jan.

– Jasne – wtrącił Jakub.

Tak, to było oczywiste. Ustalili już wcześniej, że wspólnie pracują nad wdrożeniem decyzji zarządu, niezależnie od tego czy ktoś głosował za czy przeciw. Jan wiedział jak bardzo jest ważne by od samego początku mówili jednym głosem.

Wiedział też, że nie zawsze obiegowe opinie („umowy śmieciowe do kosza”) i presja członków („chcemy umów o pracę od samego początku”) będą działały na korzyść spółdzielni. Czasem trzeba po prostu podejmować niepopularne decyzje.

Rate this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *