Dzisiaj przyjrzymy się najczęściej występującym problemom w spółdzielniach socjalnych. To właśnie te sprawy decydują często o tym, że danej spółdzielni jest pod górkę lub wręcz zaprzestaje działalności. Więc po kolei:
1. Brak podejścia biznesowego.
Ta kwestia sprowadza się najczęściej do niestosowania narzędzi biznesowych takich jak np. biznes plan. Mimo, że często biznes plan jest przygotowywany, to jednak traktowany jest często jako jeszcze jeden dokument, który trzeba złożyć ubiegając się o dotację, a nie narzędzie uporządkowania i dopracowania koncepcji działania firmy. Z tego wynika kolejna sprawa, czyli brak realnej i pogłębionej refleksji nt. funkcjonowania na rynku, czyli np. kto będzie naszym klientem i dlaczego kupi nasz produkt / usługę (czyli czym będziemy się wyróżniać).
W skrajnym przypadku ten problem miał (tak powstała część spółdzielni w pierwszym okresie tj. w latach 2004-2006) charakter taki, że ludzie „skrzykiwali się” do założenia spółdzielni z myślą, że dostaną dotację nie zastanawiając się nawet nt. dokładnego przedmiotu działalności.
Innym odcieniem tej sprawy jest traktowanie spółdzielni tylko jako organizacji społecznej o charakterze samopomocowym.
2. Kwestia trudności we współpracy w grupie.
W tym aspekcie najczęściej problemem jest:
a. brak umiejętności dogadywania się i wypracowywania wspólnych rozwiązań,
b. brak jasno zdefiniowanych zakresów obowiązków i odpowiedzialności poszczególnych osób,
c. brak jasno zdefiniowanych zasad wynagradzania (np. warunków kiedy wynagrodzenie będzie mogło ulec zwiększeniu lub zmniejszeniu); poza tym np. równe wynagrodzenie dla wszystkich w dłuższej perspektywie może prowadzić do konfliktów.
3. Niezrozumienie istoty statusu członka spółdzielni.
Członkowie spółdzielni są swego rodzaju współwłaścicielami firmy i jednocześnie jej pracownikami; te dwie relacje występują tutaj jednocześnie; tymczasem często zdarzają się sytuacje skrajne, np.
- postawa: skoro jestem członkiem, to należy mi się 2 tys. zł i nic mnie nie obchodzi (to chyba jakieś pokłosie słynnej maksymy „czy się stoi, czy się leży …”),
- postawa: jestem tylko pracownikiem i zajmuję się pracą – nie obchodzi mnie jak działa spółdzielnia jako firma i np. czy będą klienci (w tym przypadku brakuje więc świadomości, że na własne wynagrodzenie musimy najpierw zapracować).
4. Niezrozumienie roli zarządu.
Zarząd reprezentuje spółdzielnię na zewnątrz, odpowiada za bieżące zarządzanie spółdzielnią i np. jest kierownikiem zakładu pracy w rozumieniu kodeksu pracy. Powinien więc koordynować całość działania spółdzielni, zostawiając dla wszystkich członków decyzje zastrzeżone w prawie spółdzielczym dla walnego zgromadzenia (np. uchwalanie kierunków rozwoju działalności gospodarczej, zmiana statutu, podział nadwyżki bilansowej).
Tymczasem najczęściej występują sytuacje skrajne:
- zarząd papierowy – wszyscy członkowie chcą podejmować wszystkie decyzje, zarząd jest papierowy i tylko podpisuje się pod dokumentami, skutkiem tego jest często rozmycie odpowiedzialności i trudność w egzekwowaniu obowiązków i zadań; jednocześnie jest to bardzo ryzykowne dla członków zarządu, którzy ponoszą większą odpowiedzialność za funkcjonowanie podmiotu, mimo że realnie wpływ na to mają niewielki,
- zarząd jako “pan i władca” – ta sytuacja połączona jest najczęściej z członkami, którzy występują tylko w roli pracowników; zarząd bierze na siebie całą odpowiedzialność za wszystkie decyzje nawet te, które są w gestii walnego zgromadzenia.
5. Postawa bierna, roszczeniowa.
Część spółdzielni dosłownie czeka na klienta, zamiast go aktywnie szukać lub dać się znaleźć poprzez działania promocyjne. Część spółdzielni oczekuje też, że z racji bycia spółdzielnią socjalną powinni otrzymywać np. zlecenia z gminy. Na jednej z konferencji słyszałem kiedyś pretensje pani będącej prezesem spółdzielni, która skarżyła się, że spółdzielnia funkcjonuje już ponad rok, a nikt z samorządu nie zainteresował się i nie pofatygował na rozmowę, by zlecić spółdzielni jakieś zadania. Nie rozumiem takiej postawy. Inicjatywa powinna być po stronie spółdzielni i to spółdzielnia powinna zainteresować samorząd współpracą i poszukać takich argumentów by do tej współpracy doszło i by ta współpraca była korzystna dla obydwu stron.
6. Logika projektowa.
Czasem spółdzielnie socjalne są zakładane, bo muszą być założone (wskaźniki projektu). Często jest to połączone z brakiem podejścia biznesowego. Póki są datacje, wsparcie pomostowe i merytoryczne jakoś to idzie, po roku kończą się pieniądze i wszystko niestety pada.
Co zrobić by tego uniknąć? Z punktu widzenia planowania projektu należy założyć przynajmniej długi okres rekrutacji oraz przewidzieć jakąś ścieżkę zakończenia udziału danej grupy w projekcie (by móc podziękować danej grupie, jeśli ludzie lub pomysł nie rokują) i możliwość przeprowadzenia rekrutacji uzupełniającej. Nie jest to prosta sprawa w kontekście wymogów planowania projektu w PO KL. Warto to jednak przemyśleć. Ostatecznie zakładanie spółdzielni „na siłę” nie służy nikomu, a już zwłaszcza spółdzielcom.
Dodam jeszcze, że często w projektach ważniejszy jest papier od realnych działań, czyli np. lista obecności od jakości konkretnego szkolenia. Ale tutaj dużo zależy od konkretnych ludzi zaangażowanych w dany projekt.
7. Zagadnienia formalno-prawne.
Z punktu widzenia wymogów prawa spółdzielczego prowadzenie spółdzielni socjalnej nie jest sprawą prostą. Spółdzielcy (zwłaszcza zarząd) muszą się nauczyć funkcjonować w ramach tych wymogów. Dodatkowo jeszcze często dochodzą do tego wymogi branżowe np. w gastronomii. Czasem ciężko jest, zwłaszcza na początku, połapać się w tym wszystkim.
Powyższa lista nie jest oczywiście zamknięta. Ukazuje ona mój punkt widzenia. Jestem ciekaw jak to wygląda z Twojej perspektywy. Zapraszam do komentowania wpisu.